Niech Anetka będzie królikiem doświadczalnym byle przeżyła!

2009-11-12 1:30

Jest śliczną dziewczynką o pięknym uśmiechu. I aż trudno uwierzyć, że niedługo może umrzeć. Anetka (5 l.) jest chora na nieuleczalną chorobę genetyczną. Jedynym ratunkiem dla niej może być eksperymentalne leczenie w Ameryce, na które zostanie przyjęta, jeśli jej rodzicom uda się zgromadzić potrzebne pieniądze.

- Niech Anetka zostanie królikiem doświadczalnym, byle mogła żyć - Bogusława (29 l.) i Franciszek (37 l.) Gierczykowie ze wsi Zasadne pod Limanową (woj. małopolskie) tulą ukochaną córcię. To chyba najbardziej dramatyczne na świecie wyznanie rodziców gotowych zrobić wszystko, by ratować swą jedynaczkę.

Gdy dziewczynka przyszła na świat, szaleli ze szczęścia. Anetka była okazem zdrowia. Niestety, tylko przez trzy lata. Dokładnie sześć dni po trzecich urodzinach dostała pierwszego ataku padaczki. Lekarze długo szukali przyczyny epilepsji, ale ataki nasilały się. Anetka podczas chodzenia zaczęła upadać, bo nogi pod nią się uginały. W końcu medycy wydali straszną diagnozę - nieuleczalna choroba genetyczna - zwana chorobą Battena. Specjaliści oznajmili rodzicom, że nie ma dla ich dziecka ratunku. Powiedzieli, że córeczka z dnia na dzień będzie traciła siłę w nogach i rękach, w końcu przestanie chodzić, mówić, straci wzrok i nie będzie z nią kontaktu. - Potem powiedzieli, że między 8. a 12. rokiem życia umrze - wspominają rodzice.

Ale ani mama, ani tata Anetki nie mogli dopuścić do siebie myśli, że ich skarb odejdzie. - Wiemy, że z każdym dniem będzie coraz gorzej, lekarze nie pozostawili nam żadnych złudzeń - mówi przez łzy kobieta. - Nie będziemy bezsilnie patrzeć, jak z każdym dniem z Anetki ulatuje życie - dodaje Franciszek. Rodzice zaczęli więc szukać ratunku. Państwo Gierczykowie dowiedzieli się, że w nowojorskiej klinice Stanford University Medical Center stosuje się eksperymentalną metodę leczenia takiej choroby z użyciem komórek macierzystych. Skontaktowali się ze szpitalem i wpisali córeczkę na listę rekrutacyjną. Nie przejmują się gadaniem bezdusznych ludzi, którzy twierdzą, że chcą poddać dziecko eksperymentom. - Gdyby ich dzieci umierały, nie gadaliby takich rzecz - ucinają krótko.

Teraz czekają na sygnał z Ameryki jak na zbawienie. Każdy dzień życia Anetki jest darowany od Boga. Nawet jak Amerykanie zgodzą się przyjąć ich dziecko na operację, potrzebne są pieniądze. Olbrzymie pieniądze - kilkadziesiąt tysięcy dolarów. - Pomóżcie nam ratować naszą córeczkę. Ona ma dopiero pięć lat i całe życie przed sobą - błagają o pomoc, patrząc na jedyną córeczkę.

Ratujmy Anetkę! Każdy może pomóc uratować Anetkę. Nawet niewielka wpłata jest na wagę jej życia. Pieniądze można wpłacać na konto Banku Spółdzielczego w Limanowej: 53 8804 0000 0000 0021 9718 0001 z dopiskiem "ANETKA"

Jak będą leczyć Anetkę

Leczenie polega na tym, że wywierca się w czaszce otwory, przez które komórki macierzyste zostają wstrzyknięte do mózgu. U myszy, u których sztucznie wywołano podobne uszkodzenia mózgu, przeszczep komórek macierzystych przyniósł poprawę zdrowia.

Lekarze liczą, że i u dzieci komórki macierzyste pozwolą na wytwarzanie brakującego enzymu. Takie leczenie nie daje szansy na całkowite wyleczenie, ale na powstrzymanie choroby. Ale to i tak wygrana ze śmiercią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki