- Teraz wytłumaczcie moim wnukom sierotom, dlaczego ich mamusia nie żyje i dlaczego tak strasznie ich skrzywdziliście - pełnym bólu głosem żąda od lubelskich sędziów Zyta Kot (64 l.), babcia chłopców.
To straszne, kiedy z powodu błędów dorosłych cierpią bezbronne dzieci. A przez skandaliczną decyzję sędziów Sądu Okręgowego w Lublinie, którzy wypuścili na wolność zwyrodnialca Marka W. (32 l.), mali chłopcy zostali sierotami. Teraz Szymonkiem i Karolkiem opiekują się dziadkowie.
W ich domu panuje smutek i żałoba. Co chwilę posępną ciszę przerywa rozdzierający płacz pani Zyty, matki zamordowanej Doroty. Kobieta uważa, że winni tragedii są sędziowie, którzy lekkomyślnie wypuścili jej zięcia na wolność. Marek W. trafił do aresztu za znęcanie się nad rodziną, ale szybko z niego wyszedł, bo obiecał poprawę. Decyzji nieodpowiedzialnych sędziów jak lwica broni sędzia Anna Samulak, przewodnicząca V Wydziału Karno-Odwoławczego.
Kiedy babcia osieroconych malców usłyszała w telewizji, jak zimnym głosem tłumaczyła decyzję swoich kolegów, dosłownie zamarła. - Jak tak można traktować ludzkie życie?! - szlocha pani Zyta. I stara się za wszelką cenę zachować spokój, kiedy do kuchni wchodzą jej wnuczkowie. Babcia opowiada, że w nocy Szymonka i Karolka dręczą straszne koszmary.
A kiedy się budzą, płaczą i zasypują ją trudnymi pytaniami.
- Gdzie jest mamusia? Dlaczego nie możemy jej zobaczyć?! Dlaczego nie możemy pójść z nią na zakupy? - domagają się odpowiedzi.
- Co mam odpowiedzieć sierotom?! - płacze pani Zyta.
- Niech sędziowie przyjadą do nas i odpowiedzą chłopcom na te pytania. Niech wytłumaczą, dlaczego przez nich ten potwór zabił moją córeczkę - dodaje cichym, pełnym rezygnacji głosem.