Niech zbiera dla Kulczyka

2010-08-10 7:00

Proboszcz ze wsi Jabłonki Krzysztof Kuleszo wkurzył mnie jak mało kto i mało kiedy. Bo ośmieszył piękną maksymę dobroczynności - res sacra miser, czyli ubogi jest rzeczą świętą. A wszystko przez jego proboszczowe pojęcie miłosierdzia i niedzielne zbieranie pieniędzy podczas mszy dla... generała Czesława Kiszczaka.

Fakt, generałowi, czasowemu mieszkańcowi wsi Jabłonka, spłonął dom. I według proboszcza pogorzelcem jest. A każdemu z nas tak doświadczonemu wg proboszczunia należy się braterska pomoc. Ale czy Kiszczakowi też? Niekoniecznie...

Pomagać należy tym, którzy stracili wszystko. Szczególnie tym, których doświadczył los nie z ich winy. Jak choćby wszystkim tegorocznym powodzianom - i tym spod Sandomierza, i tym z Bogatyni. Bo tam dramat był okrutny i niezawiniony. Proboszcz jednak uparł się okazywać miłosierdzie tam, gdzie te warunki nie zostały spełnione.

Tam, gdzie pogorzelec da sobie radę sam. To śmieszne. Niszczące idę miłosierdzia. I nie jest tu ważna polityczna przeszłość generała. A to, że sobie z generalską emeryturą i nie tylko poradzi. Ale proboszcz Kuleszo zbierałby też pewnie na tacę, gdyby pogorzelcem z jego parafii był Jan Kulczyk. Szlachetne. Ale głupie i niepotrzebne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki