Dziś ten staruch Jaruzelski - mizdrząc się przed sądem - tłumaczy wprowadzenie stanu wojennego katastrofalnym stanem gospodarki. Więc on - zbawca narodu - postanowił zapobiec jej załamaniu. Zapomina tylko, że to on i jego PZPR-owscy kolesie do tego doprowadzili. Powiedzmy wyraźnie - niemal do głodu.
Kartki na życie, kartki na przeżycie to skutek wieloletniej działalności Jaruzelskiego i komuszków. A przypominanie Polakom, że na początku lat osiemdziesiątych pensje wzrosły o 25 procent, a produkcja spadła o 18, jest już nie groteską, a prostym chamstwem. Bo co, według generalissimusa to Solidarność temu winna była? Nie. To staruch ten bezczelny.