Buzująca w żyłach krew, ryk silników, swąd palonych opon oraz podziw rozentuzjazmowanych gapiów - oto świat nielegalnych wyścigów. Organizujący je zaślepieni adrenaliną młodzi ludzie nie myślą o tym, że taka zabawa może skończyć się śmiercią lub poważnym kalectwem. Przekonali się o tym uczestnicy takiego spotkania, które odbyło się w czwartek w nocy na parkingu przy autostradzie A2 pod Grodziskiem Mazowieckim.
Zobacz: Uwaga nowe oszustwo: na budzik dla kierowców!
Pędzący motocyklem 21-latek na oczach kilkudziesięciu gapiów stracił panowanie nad jednośladem i omal nie przypłacił tej przejażdżki życiem. Jego maszyna położyła się na jezdni i zatrzymała dopiero na krawężniku, a chłopaka katapultowało na pobliski trawnik, z którego zbierało go już pogotowie.
Na miejscu pojawiła się też przejeżdżająca obok policja. - Funkcjonariusze zauważyli grupę ludzi skupionych wokół leżącego na ziemi, mocno poturbowanego mężczyzny. Nieopodal znaleźli przewrócony motocykl - mówi asp. Katarzyna Zych z Komendy Policji w Grodzisku Mazowieckim. Poobijany 21-latek trafił do szpitala, ale jego obrażenia okazały się na tyle niegroźne, że po oględzinach wyszedł do domu. - Za spowodowanie zagrożenia i jazdę z niedozwoloną prędkością został ukarany 100-złotowym mandatem - mówi asp. Robert Świstak z Komendy Stołecznej Policji.
Mariusz Mrozek (41 l.), rzecznik prasowy stołecznej policji:
- Takie zabawy mogą skończyć się śmiercią. Osoby, które fascynują się wyścigami, zdecydowanie powinny ścigać się w sposób zorganizowany. Ważne jest zapewnienie niezbędnej opieki medycznej, a przede wszystkim - miejsca, gdzie miałyby się takie wyścigi odbywać.