Selfkant to dziesięciotysięczne miasteczko położone nieopodal niemieckiej granicy z Belgią i Holandią. To tutaj od dziesięciu lat mieszkała z mężem Dorota Galuszka-Granieczny. Młoda, atrakcyjna blondynka była kucharką. Pracowała w przedszkolu, a popołudniami dorabiała w pizzerii. Aż 18 października późnym wieczorem przepadła bez śladu. - Od trzech miesięcy nikt jej w Selfkant nie widział - mówi detektyw Arkadiusz Andała, który na własna rękę usiłuje rozwikłać zagadkę. Co się mogło stać? Czy Dorota w ogóle żyje? Jej mąż sugerował, że mogła pojechać do Polski, ale w Radlinie na Śląsku, gdzie ma rodzinę, się nie pojawiła. - W dniu zaginięcia w pobliżu jej domu monitoring zarejestrował jasne BMW kombi. Myślę, że to auto ma związek ze sprawą - mówi detektyw, który za pomoc w rozwiązaniu zagadki oferuje 5 tys. zł nagrody. Można do niego pisać na adres: [email protected].
Nagroda za pomoc
- Oferuję 5 tysięcy złotych temu, kto pomoże rozwikłać zagadkę zniknięcia pani Doroty - mówi detektyw Arkadiusz Andała.
Sprawdź: Rozmowa Adama Z. tuż po zaginięcu Ewy Tylman: Boję się, że jej coś zrobiłem