Niemiecki Bundestag głosami rządzącej wielkiej koalicji chadecko-socjaldemokratycznej przypieczętował ostatecznie powstanie fundacji, której zadaniem będzie zorganizowanie centrum dokumentacji ucieczek i wysiedleń Niemców po drugiej wojnie światowej. Niezależnie od tego, jak się ta instytucja będzie nazywać, odtrąbione zostało zwycięstwo przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach. Niemcy wkroczyły na drogę prostowania własnej historii. Wiedzie ona do minimalizowania niemieckich zbrodni poprzez eksponowanie cierpień tzw. wypędzonych i uciekinierów przed armią sowiecką.
Stosunki polsko-niemieckie cechuje pragmatyzm. W pierwszym rzędzie wspólne interesy. Rozdrapywanie ran przeszłości może tylko utrudniać porozumiewanie się w takich kwestiach, jak pakiet klimatyczno-energetyczny czy traktat lizboński. Rząd Donalda Tuska kieruje się takim pragmatyzmem. Ten pragmatyzm coraz bardziej odzierany jest z przeszłości historycznej narodu polskiego. Jest obliczony na tu i teraz. I z pewnością zemści się w przyszłości.
Mając zielone światło ze strony polskiej na rewizję historii, elity niemieckie, i to wcale nie tylko konserwatywne, wspierają nową politykę historyczną, pozbawioną tematów tabu, eksponującą w pierwszym rzędzie niemieckie straty spowodowane wojną. Nie dziwi więc nieoczekiwane oskarżanie armii sowieckiej o rozstrzelanie tysiąca obywateli jednej z miejscowości we wschodnich Niemczech. I nie chodzi tu o reakcję Rosji, której nie będzie, ale o pokazanie własnemu społeczeństwu, że wina leżała po obu stronach. Równo. Możemy się więc spodziewać żądania odszkodowań od władz brytyjskich za zbombardowanie Drezna i innych podobnych gestów mających na celu relatywizację przeszłości, a co za tym idzie, niwelowanie garbu historii. Jest to potrzebne społeczeństwu niemieckiemu jak powietrze, ponieważ inaczej trudno będzie przekonać narody Europy o moralnej, a nie tylko ekonomicznej wyższości Niemców.
Pomysł powołania Europejskiego Domu Historii wyszedł również od Niemca, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Hansa-Gerta Pötteringa. Z projektu dowiadujemy się, że Hitlerowi udało się wywołać wojnę, a Polska stawiała opór agresji do października 1939 roku. Nie było Polski podziemnej ani Powstania Warszawskiego. Współczesna historia Europy bez jednego z najważniejszych jej rozdziałów - martyrologii i bohaterstwa Polaków - nie jest pragmatycznym kształtowaniem przyszłości. Jest cynizmem, z którym nie wolno się pogodzić. Nie tylko nam, ale wszystkim Europejczykom.
Krystyna Grzybowska
Publicystka, specjalistka od stosunków polsko-niemieckich. Ma 68 lat