Niemcy wzięli od nas 300 euro i nie pomogli Lence!

2015-12-28 3:00

Poruszyli niebo i ziemię, żeby zebrać pieniądze na bilet na samolot, którym ich mająca guza mózgu córeczka Lena (5 l.) poleciała na konsultację do kliniki neurochirurgii w Hanowerze w Niemczech. Wrócili z niczym, bo okazało się, że nikt nie znalazł czasu, żeby przejrzeć wysłane wcześniej wyniki badań dziewczynki. - Czy chodziło wam jedynie o 300 euro honorarium za wizytę, o których tak często wspominaliście? - pyta niemieckich lekarzy Monika Komecka (34 l.), mama dziecka.

Wizyta prywatna. Płatna 300 euro gotówką. Te słowa w korespondencji mejlowej między Komeckimi a sekretariatem prof. Joachima Kraussa kierującego kliniką neurochirurgii szpitala Medizinische Hochschule Hannover powtarzają się wielokrotnie. Lekarze zamiast napisać szczerze, że nie są w stanie pomóc, podsycali w zrozpaczonych rodzicach nadzieję, że nie wszystko jest stracone. "Po rozmowie z prof. Kraussem informujemy, że Lena musiałaby się zgłosić u nas na prywatną wizytę - 300 euro gotówką. Na podstawie nadesłanych badań nie można ocenić stanu Leny" - pisała im Rabija Loehr, sekretarka profesora.

- Czy mała Lena ma jakieś szanse?! Nie chcemy narażać Leny na męczącą podróż i na pełen rozczarowania powrót - dopytywali w odpowiedzi. Kiedy dowiedzieli się, że profesor dostał dokumenty i zaprasza na konsultacje, wstąpił w nich nowy duch.

15 grudnia dostali informację: "Zapraszamy Lenę na prywatną wizytę w poniedziałek. Koszt wynosi 300 euro gotówką".

- Jakby od tych 300 euro zależało to, czy przyjrzą się przypadkowi naszej córki - mamie nie mieści się to w głowie.

Rodzice opłacili wizytę, ale zostali odesłani do domu. Okazało się, że prof. Krauss nie może się nią zająć, bo sekretarka zapomniała przekazać mu dokumentacji medycznej Leny. Skandal!

Zobacz też: Malutka Matylda cierpi na złośliwy NOWOTWÓR OKA. Potrzebuje pomocy!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają