Dolnośląskie: Niemka uratowała jej życie!

2010-01-31 11:34

Pani Ania Sitko-Trybulska (26 l.) ze Studnisk Górnych (woj. dolnośląskie) zawsze chciała pomagać innym. Jednak zły los sprawił, że sama pilnie potrzebowała pomocy. Kiedy wybrała się oddać krew, lekarze wykryli u niej bardzo niebezpieczną anemię aplastyczną.

Życie pani Ani mógł uratować tylko przeszczep szpiku kostnego. I kiedy zrozpaczona 26-latka traciła już nadzieję, znalazł się dawca - Niemka Bianca Seizinger (25 l.) ze Stuttgardu.

Ania doskonale pamięta koszmary dzień, kiedy dowiedziała się, że jej ciało niszczy koszmarna choroba. Chciała oddać krew dla ofiar wypadków. Niestety, lekarz, który ją przebadał, przekazał jej hiobowe wieści.

- Kiedy usłyszałam, że nie mogę zostać dawcą, myślałam, że to pomyłka - wspomina te straszne chwile Ania. Zaraz trafiła na szpitalne łóżko i przeszła wiele badań. Okazało się, że jest dla niej tylko jedna nadzieja - przeszczep szpiku kostnego. Szanse, że znajdzie się odpowiedni dawca, były minimalne. I kiedy wydawało się, że nie ma żadnej nadziei, pojawiło się światełko w tunelu.

Patrz też: Sprawdź, jak możesz sam się zbadać

Bo w Stuttgardzie 25-letnia Bianca również postanowiła zrobić coś dobrego dla innych i ofiarowała swój szpik na przeszczep. Do Polski natychmiast dotarła informacja: jest zgodność tkanek! Jest szansa dla Ani.

Ania przeszła operację pomyślnie i jest już zdrowa. Co więcej, dane jej było poznać osobę, która uratowała jej życie. - Niemiecka fundacja napisała do mnie e-maila z pytaniem, czy chcę poznać dawcę. Zgodziłam się z radością! - opowiada.

Obie panie długo wymieniały się listami, aż w końcu umówiły się na spotkanie. Bianca spędziła w Polsce cały weekend. Ania z radością przedstawiła jej swoją 11-miesięczną córeczkę Haneczkę. No i podjęła ją u siebie prawdziwym polskim obiadem. - Był kotlet, ziemniaki i surówka. Biance bardzo smakowało - opowiada.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki