Do zdarzenia doszło w sobotę 23 lutego. Po godzinie 16 na stację Lotos (przy ul. Cienistej w Gdańsku) wbiegła, wołając pomocy, roztrzęsiona kobieta ze sztywnym dzieckiem na ręku. Auto, którym wcześniej jechała, zostawiła na środku ulicy. - Na początku myślałam, że ktoś ją goni. Krzyczała - „Pomóżcie, moje dziecko się dusi! Ratujcie”. Wtedy zobaczyłam, że ta pani trzyma dziecko ubrane w kombinezon. Było zupełnie sztywne. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam pod 112 - opowiada pani Iwona, jedna z bohaterskich pracownic stacji Lotos.
- Podbiegłam do kobiety, która bez przerwy krzyczała – wspomina pani Ewa. - Dziecko, córeczka, było zupełnie sztywne, jak manekin. Domyśliłam się, że dziecko się zakrztusiło i musi być skierowane głową w dół, ale matka w panice je podnosiła. Klepałyśmy je po plecach - mówi pani Ewa.
- Gdy matka podniosła dziecko, widać było, że jest zupełnie sine. Ewa walczyła o życie dziecka, a ja z telefonem przy uchu próbowałam wydobyć z przerażonej kobiety, co się stało, czy właśnie karmiła dziecko… Akurat gdy krzyczałam –„trzymajcie główkę w dół”, uzyskałam połączenie i zaczęłam relacjonować dyspozytorce, co się dzieje – mówi pani Iwona.
Po kilku chwilach, które trwały w nieskończoność, przez usta i nos czteromiesięcznej dziewczynki wyleciała biała kaszka. Dziecko ponownie zaczęło oddychać. - Sztywność ustąpiła, a na twarzyczkę zaczęły wracać kolory. Gdy Ewa wybrała tę kaszkę z buzi, dziecko zaczęło płakać. Usłyszała to przez telefon pani z numeru 112 i powiedziała - „Uratowałyście dziecku życie, karetka już jedzie. - wspomina pani Iwona.
Dziecko trafiło na obserwację do szpitala wojewódzkiego w Gdańsku. Na szczęście nic mu nie jest.
Agnieszka Maciaś, ajentka stacji Lotos przyznała SE: - Ewa i Iwona uczestniczyły wcześniej w szkoleniach z pierwszej pomocy, lecz, jak same mówią, działały intuicyjnie. Ale, gdy ogląda się monitoring, wydaje się, że dokładnie wiedzą, co robić. Jestem dumna z moich koleżanek, że mimo stresu nie straciły głowy i zachowały się bardzo profesjonalnie. To wspaniale mieć takich pracowników.