Zdaniem profesora sytuacja byłaby jeszcze gorsza, gdyby do badania włączyć dzieci, młodzież oraz osoby starsze. Prof. Araszkiewicz szacuje, że wówczas liczba osób z zaburzeniami wzrosłaby aż do 12 milionów Polaków. Zdaniem ekspertów z dziedziny psychologii i psychiatrii przyczyną jest nadmierny stres - aby sprostać stale rosnącym oczekiwaniom społecznym wobec nas, narażamy się na napięcia psychiczne, które następnie negatywnie odbijają się na naszym zdrowiu.
>>> Problemy z sercem i układem krążenia lecz w sanatorium
Do najgroźniejszych zaburzeń zaliczane są: stany urojeniowe i omamy, depresje o dużym natężeniu, w tym choroba afektywna dwubiegunowa (zaburzenia maniakalno-depresyjne), fobie oraz nawracające stany lękowe. Lekarze mówią wprost, że zżera nas stres a także wyścig szczurów, w którym nie dajemy rady. - Pracujemy do upadłego, zatracamy się w firmach, które wysysają z nas siły witalne, zaniedbujemy jednocześnie to, co wspiera higienę psychiczną człowieka – dobre, bezinteresowne relacje z ludźmi - uważa psychiatra Dariusz Wasilewski.
Ze statystyk wynika, że już około 1,5 miliona Polaków trafia rocznie do zatłoczonych szpitali psychiatrycznych. Pod tym względem jesteśmy w europejskiej czołówce. Niestety już nie jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o procent wydatków państwa na zdrowie psychiczne, spośród wszystkich wydatków na zdrowie.
Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jedną niepokojącą tendencję - swoje kłopoty ze zdrowiem psychicznym najchętniej ukrywamy i boimy się o nich mówić. Zdaniem lekarzy nawet drobny kryzys psychiczny traktowany jest w naszym kraju jako wstyd i hańba. Co gorsza od ludzi, którzy mają takie problemy bardzo często odsuwa się rodzina i znajomi.