O sprawie donosi gazeta.pl. Jak pisze portal, dyspozytor z Krakowa powinien w systemie widzieć karetkę w samych Niepołomicach i drugą, która wracała z Nowej Huty do bazy w Niepołomicach”. Wyglądał jednak na to, że nie zauważył i z pomocą wysłał pogotowie z Nowej Huty. To znacznie dalsza odległość i 80-latek nie doczekał przyjazdu lekarzy. Kiedy karetka dotarła do mieszkania mężczyzny, ten już nie żył.
Pracownicy pogotowia ratunkowego w Niepołomicach nie kryją, że są wstrząśnięci tą historią. - Sąsiad umarł nam praktycznie bez pomocy. Prawidłowa akcja ratunkowa powinna wyglądać tak, że najpierw jedzie karetka, która jest najbliżej, a do pomocy ściągana jest ta, która jest dalej. Tu nie ma tłumaczeń, to był ewidentny błąd - oceniają.
Portal twierdzi, że zdarzenie z Niepołomic to efekt zmian, jakie wojewoda przeprowadził w małopolskim systemie ratownictwa Kraków i 12 małopolskich powiatów - czyli teren zamieszkały przez 2 miliony osób - obsługuje teraz tylko jedna dyspozytornia pogotowia ratunkowego. Wcześniej było to kilkanaście placówek rozmieszczonych w terenie. Zmiany miały na celu sprawniejsze zarządzanie karetkami. W praktyce okazało się, że jestem zupełnie inaczej. Przykładem jest też z połowy listopada. Zmarła kobieta w górskiej wiosce Skrzypne, bo ratownicy z Zakopanego nie umieli do niej trafić.
NIEPOŁOMICE: Mężczyzna ZMARŁ W ŁAZIENCE, choć POGOTOWIE miał pod domem
2012-12-14
13:58
Niespełna 250-metrów - taka odległość dzieliła mieszkanie 80-latka z Niepołomic i najbliższą stację pogotowia. Mężczyzna zasłabł w łazience, więc zaniepokojona rodzina zadzwoniła po pomoc. Dyspozytor z Krakowa wysłał do staruszka karetkę z Nowej Huty. Gdy ta dojechała na miejsce, było już za późno. Mężczyzna zmarł.