Sprawa dotyczy incydentu sprzed dwóch lat. W trakcie badania zgodności ustawy lustracyjnej z konstytucją Mularczyk zapoznał się w IPN z aktami służb specjalnych PRL na temat dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego i poinformował, że sędziowie Adam Jamróz i Marian Grzybowski byli zarejestrowani jako źródła informacji wywiadu PRL.
Posłowi PiS zarzucano, że zataił informacje, że jeden z sędziów odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 roku. Wśród krytyków Mularczyka znalazł się Stefan Niesiołowski. Stwierdził on, że Mularczyk wyciągał z IPN "fałszywe oświadczenia", czym skompromitował się "jako adwokat, jako polityk i jako człowiek".
Za te słowa - zgodnie z wyrokiem warszawskiego sądu okręgowego - Niesiołowski będzie musiał przeprosić i zapłacić 10 tysięcy złotych na cel społeczny. Sąd uznał, że poseł PO naraził posła PiS na utratę zaufania społecznego, które jest potrzebne tak adwokatowi, jak i politykowi.
Wyrok jest nieprawomocny.