- Z tą formą to bym nie przesadzał. Choć faktycznie na tle mojego rocznika jest nieźle - śmieje się Niesiołowski. - Jakiś czas temu poprosiłem kolegów o małą pomoc w przeprowadzce. Okazało się, że jeden jest po zawale, drugi przeszedł wylew, trzeci ma jedną nerkę, a jeszcze inny sztuczne biodro. Przy nich faktycznie jestem okazem zdrowia - dodaje wicemarszałek Sejmu.
Już po raz drugi z rzędu wakacje spędza w malowniczym Łagowie. Ośrodek wypoczynkowy należący do Lasów Państwowych tak spodobał się politykowi, że nie tylko do niego powrócił, ale zażyczył sobie dokładnie tego samego pokoju co rok temu. - Nie lubię tłumu, bo czuję się jak na odpuście. Tu jest dyskretnie, a czyste jezioro i piękną przyrodę mam na wyciągnięcie ręki. Tak wspaniałych buków i jesionów dawno nie widziałem - opowiada polityk PO.
Urlop spędza z żoną i przyjaciółmi. Nie ukrywa, że czuje się na Pojezierzu Lubuskim jak ryba w wodzie. Na własne oczy widzieliśmy, jak niczym młodzieniaszek dziarsko wskoczył do łajby, złapał za wiosła i ruszył na środek jeziora. Potem rozebrał się do spodenek i wskoczył do wody, która dodała mu jeszcze więcej wigoru. Tego samego dnia planował długi rajd kajakiem, a wieczorem spacer z żoną. I tak codziennie przez dwa tygodnie będzie budował formę konieczną do prowadzenia żmudnych sejmowych obrad.