Dziś, na okładce swojej książki "Między nami" jest uśmiechnięta i rozpromieniona. Jednak wydarzenia z młodości, które Małgorzata Tusk wspomina w autobiografii, nie zawsze dawały jej powody do radości. Grzeczna dziewczyna z dobrego domu, zatopiona w świecie książek i w marzeniach. Zbuntowana przeciw surowym zasadom rodzinnego gniazda pragnie więcej luzu, wolności. Na studiach poznaje Donalda Tuska (56 l.), o którym na początku nie ma najlepszego zdania. "Wiesz co, ale ten Donek to jest jednak głupi" - zwierza się jednej z koleżanek. Ale po trzymiesięcznej znajomości 21-letnia Małgorzata decyduje się na ślub.
Zobacz: Małgorzata Tusk zdradza: Teściowa mówi premierowi jak rządzić
"Cieszyłam się jak dziecko, że zacznę żyć na własny rachunek, bez kontroli rodziców, z ukochanym mężczyzną". Zachłyśnięta wizją wolności Małgorzata nie zdaje sobie sprawy, że małżeństwo to także prawdziwe problemy i rozczarowania. A one pojawiają się dość szybko. Kłopoty z pracą, ciasne mieszkanie, brak pieniędzy i mąż zaangażowany w walkę opozycyjną, ciągle poza domem.
Potem ciąża, poród, chorowite dziecko i depresja. "Czułam się coraz bardziej opuszczona. Miałam wrażenie, że siedzę w głębokiej dziurze" - wyznaje premierowa. "Co za gnojek, co on ze mną robi. Całe życie mi spieprzył" - tak myślała wtedy o mężu.
W poczuciu beznadziei odnajduje pocieszenie w ramionach innego mężczyzny, kolegi Donalda Tuska, poety Wojciecha Fułka (56 l.). Chce odejść, jest zdecydowana zakończyć swoje małżeństwo. Docenia jednak starania męża, postanawia walczyć o rodzinę i zostaje na dobre. Zostaje przy swoim "Donku" - bo tak po latach czule o nim ciągle mówi.