Chodzi o głośną aferę taśmową, która wybuchła tuż po wyborach na szefa dolnośląskiej Platformy. Przypomnijmy, że niespodziewanie został nim europoseł Jacek Protasiewicz (46 l.), który wygrał z Grzegorzem Schetyną (50 l.) zaledwie kilkoma głosami. Na opublikowanych przez "Newsweek" nagraniach poseł PO Norbert Wojnarowski (37 l.) oferował jednemu z delegatów na zjazd Edwardowi Klimce (63 l.) pomoc w znalezieniu pracy w KGHM. Stawką miało być poparcie kandydatury Protasiewicza.
Przeczytaj: Waldemar Pawlak: AFERA TAŚMOWA nie jest aferą PSL-u
Na kolejnych taśmach poseł Michał Jaros (33 l.) i radny z Polkowic Tomasz Borkowski (46 l.) mieli namawiać innego delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Legnicka prokuratura, która zajmowała się sprawą, uznała wczoraj jednak, że sprawy nie ma... - Nie ma znamion przestępstwa płatnej protekcji. KGHM nie jest krajową jednostką organizacyjną dysponującą środkami publicznymi, lecz spółką prawa handlowego - uzasadniała wczoraj Lilianna Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Według opozycji to zamiatanie sprawy pod dywan. - To bardzo dziwna decyzja śledczych. Trudno tego nie łączyć z brakiem podpisu premiera Donalda Tuska pod sprawozdaniem prokuratora generalnego z ubiegłorocznej działalności prokuratury - ocenia Marcin Mastalerek, wicerzecznik PiS (29 l.).