Niewiarygodna decyzja śledczych w sprawie afery taśmowej

2013-12-03 3:10

Politycy Platformy Obywatelskiej mogą spać spokojnie... Prokuratura Okręgowa w Legnicy odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie kupowania głosów podczas wyborów na szefa dolnośląskiej PO w zamian za pracę w KGHM. Według śledczych żadnej korupcji politycznej w tym przypadku nie było.

Chodzi o głośną aferę taśmową, która wybuchła tuż po wyborach na szefa dolnośląskiej Platformy. Przypomnijmy, że niespodziewanie został nim europoseł Jacek Protasiewicz (46 l.), który wygrał z Grzegorzem Schetyną (50 l.) zaledwie kilkoma głosami. Na opublikowanych przez "Newsweek" nagraniach poseł PO Norbert Wojnarowski (37 l.) oferował jednemu z delegatów na zjazd Edwardowi Klimce (63 l.) pomoc w znalezieniu pracy w KGHM. Stawką miało być poparcie kandydatury Protasiewicza.

Przeczytaj: Waldemar Pawlak: AFERA TAŚMOWA nie jest aferą PSL-u

Na kolejnych taśmach poseł Michał Jaros (33 l.) i radny z Polkowic Tomasz Borkowski (46 l.) mieli namawiać innego delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Legnicka prokuratura, która zajmowała się sprawą, uznała wczoraj jednak, że sprawy nie ma... - Nie ma znamion przestępstwa płatnej protekcji. KGHM nie jest krajową jednostką organizacyjną dysponującą środkami publicznymi, lecz spółką prawa handlowego - uzasadniała wczoraj Lilianna Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Według opozycji to zamiatanie sprawy pod dywan. - To bardzo dziwna decyzja śledczych. Trudno tego nie łączyć z brakiem podpisu premiera Donalda Tuska pod sprawozdaniem prokuratora generalnego z ubiegłorocznej działalności prokuratury - ocenia Marcin Mastalerek, wicerzecznik PiS (29 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki