O tym, jak ważne w życiu osób niewidomych są ich psy przewodniki, pani Jolanta wie najlepiej. Jest prezeską fundacji wspierającej osoby z niepełnosprawnością wzroku, sama przeszła operację usunięcia gałki ocznej, współpracuje też z fundacją szkolącą psy. Dlatego kiedy w 2015 r. krakowski lekarz odmówił jej prawa do zabiegu z powodu obecności psa, sprawiedliwości szukała w sądzie. Proces ciągnął się ponad dwa lata. Wreszcie zapadł wyrok. Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że odmowa przyjęcia niewidomej pacjentki z psem przewodnikiem naruszyła jej dobra osobiste w postaci wolności wyboru usługodawcy i jej godności osobistej. - Poczuła się poniżona, gorzej potraktowana i bezradna - tłumaczył sędzia. Teraz lekarz Roman S. ma zapłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia na cele charytatywne. - W tej sprawie chodziło głównie o przypomnienie, że osoby niepełnosprawne mają prawa i nie wolno ich dyskryminować - komentuje adwokat pacjentki.
Zobacz także: Rusza proces Kajetana P. Hannibal z Żoliborza może wyjść wcześniej na wolność