Niewierzący mają szansę

2009-04-06 7:00

Nigdy nie jest za późno, by przyjąć chrzest - przekonuje ojciec Jan Maria Szewek.

Na świecie są dwa miliardy chrześcijan. Czy to oznacza, że pozostałe cztery miliardy nie zostaną zbawione?

- Kiedy słyszę takie pytanie, na usta od razu ciśnie mi się inne pytanie: dlaczego ten człowiek nie wierzy? Bo nie chce, bo mu jest tak wygodniej czy dlatego, że niewiele wie o Bogu, bo nikt mu nie głosił Jego? Katechizm Kościoła katolickiego mówi wyraźnie: "Wiara jest konieczna do zbawienia". Potwierdza to sam Chrystus: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony". W innym miejscu czytamy, że "bez wiary nie można podobać się Bogu". Zatem Sobór Watykański II, opierając się na Piśmie Świętym i tradycji, podkreśla konieczność wiary i chrztu oraz Kościoła do zbawienia. Nie mogliby więc zostać zbawieni ludzie, którzy wiedząc o tym, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do Kościoła, bądź też w nim wytrwać. Ale również zgodnie z nauczaniem tego samego Soboru - "ci, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie".

- Czym według ojca jest sumienie?

- Jest to przynaglający głos Boga, który jest w każdym z nas. Za jego pośrednictwem Pan Bóg mówi nam: rób to, a unikaj tamtego, wybieraj dobro, a odrzucaj zło.

- Co ma zrobić dorosła osoba niewierząca, która chciałaby przyjąć chrzest?

- Powinna się zgłosić do jakiegokolwiek kapłana, który by mógł ją przygotować do chrztu. W dużych miastach są specjalne ośrodku katechumenatu. W Krakowie mają nawet własną stronę internetową: www.katechumenat.pl. Wtedy taki człowiek rozpoczyna drogę stawania się chrześcijaninem. To jest czas budowania więzi z Panem Bogiem. Osoba towarzysząca - kapłan bądź siostra zakonna, np. jadwiżanka wawelska - pomaga mu odkryć i wybrać Chrystusa. Ta droga formacji trwa od kilku do kilkunastu miesięcy. Ale za to kończy się przyjęciem aż trzech sakramentów: chrztu, bierzmowania i eucharystii. Przeważnie udziela ich biskup w katedrze albo kapłan, który otrzymuje specjalne upoważnienie do tego w wigilię paschalną (z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę).

- Podczas takiego przygotowania tłumaczy się prawdy wiary, przykazania?

- Przygotowanie do chrztu dorosłego nie polega tylko na samym wyjaśnianiu dogmatów i przykazań, lecz na kształtowaniu całego życia chrześcijańskiego i wprowadzaniu w praktykę obyczajów ewangelicznych. Kandydat bada motywy skłaniające go do wstąpienia do Kościoła. Są specjalne katechezy, rozmowy, podczas których próbuje się odpowiedzieć zainteresowanemu na pytania: kim jest Bóg? Co On chce czynić w jego życiu? Jakie doświadczenia mają inni ludzie, inni chrześcijanie, jeśli chodzi o sprawę z Bogiem? O czym mówi Biblia? Krótko mówiąc: główny cel to pomóc odnaleźć Boga we własnym życiu.

- Tylko się słucha i rozmawia?

- Nie. Tej formacji towarzyszą specjalne obrzędy liturgiczne - trzy stopnie. Pierwszy - obrzęd przyjęcia do katechumenatu, drugi - wybranie kandydatów do chrztu, trzeci - sprawowanie sakramentów. Kandydatów do chrztu uroczyście wprowadza się do świątyni, prosi się ich, żeby się przedstawili i powiedzieli, o co proszą Kościół, po co im wiara. Później kreśli się im znak krzyża na czole i daje się Ewangelię i krucyfiks. Jest specjalna modlitwa za nich, aby "wielkodusznie i ochoczym sercem poddawali się zrządzeniom woli Bożej", aby byli pełni zapału, aby się radowali nadzieją i wiernie służyli Chrystusowi, aby wiedli gorliwe życie, aby dostąpili obiecanej wiecznej nagrody. A później są kolejne etapy.

- Chrzest dorosłego gładzi nie tylko grzech pierworodny. Inne też?

- Oczywiście. Kiedy chrzcimy dziecko, gładzony jest tylko grzech pierworodny, ponieważ dziecko nie używa rozumu. Tym samym nie grzeszy. A dorosły w ciągu życia wielokrotnie dokonywał wyborów pomiędzy dobrem a złem. Nie zawsze właściwych. Dlatego, kiedy przyjmuje chrzest, Chrystus gładzi mu i grzech pierworodny, i grzechy ciężkie, i powszednie. Wszystkie.

- A co się stanie, gdy w trakcie przygotowania do chrztu dorosły umrze, np. zginie w wypadku samochodowym? Będzie zbawiony?

- Na pewno. Mamy wówczas do czynienia z chrztem pragnienia. Człowiek nie może odpowiadać za coś, na co nie miał żadnego wpływu. Pan Bóg policzy jego dobrą intencję. Kiedy ten człowiek podjął decyzję, zrobił już pierwsze kroki w tym kierunku i miał szczere pragnienie zjednoczenia się z Chrystusem, to już do Niego należał.

- Czyli w takim przypadku, nie mając chrztu, może mieć pogrzeb katolicki?

- Myśli pan bardzo logicznie. Taki kandydat, który umarł przed chrztem, ale nie z własnej winy, nie z własnego zaniedbania, co prawda jeszcze nie był członkiem Kościoła, ale po uroczystym obrzędzie przyjęcia do katechumenatu był z nim w szczególny sposób złączony. Mówi o tym Kodeks prawa kanonicznego. Tak więc ma prawo do kościelnego pogrzebu.

Już jutro: Dlaczego ludzie grzeszą i kto się z tego cieszy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki