Do domu Magdaleny Zmitrowicz policja zapukała w 2015 r., by zabrać ją do więzienia. Kobieta była w szoku. Na nic się zdały jej tłumaczenia, że to pomyłka. Owszem rok wcześniej została skazana wraz z koleżanką za wyłudzenie kredytu. Ona go tylko podżyrowała, a koleżanka nie spłacała. Miały rok na naprawienie szkody. I znajoma kredyt spłaciła, dlatego pani Magdalena spała spokojnie.
- Miałam kilkanaście minut, by zorganizować opiekę dla mojej wówczas 4-letniej córeczki. Nie docierało do mnie, że za niewinność mam trafić za kraty – wspomina 28-latka.
Zobacz też: Takiego odszkodowania będzie domagał się Tomasz Komenda. Znamy kwotę
Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie
- W wyroku doszło do pomyłki. Był wskazany zły bank jako instytucja pokrzywdzona. Okazało się, że szkoda została wyrównana w związku z tym to odbywanie kary pozbawienia wolności było całkowicie niepotrzebne.
Kobieta spędziła pięć miesięcy w więzieniu nim udowodniła, że najpierw prokurator, a później sąd niesłusznie posłały ją za kraty. W wyroku wskazany był błędny bank jako pokrzywdzony, a ten właściwy dawno otrzymał swoją należność!
Magdalena Zmitrowicz wytoczyła proces cywilny domagając się od Skarbu Państwa 150 tys. zł odszkodowania. Sąd Okręgowy w Koszalinie zdecydował teraz, że dostanie tylko 50 tys. zł. - Wina sądu była ewidentna, jednak w pewnym stopniu pokrzywdzona sama się do tej sytuacji przyczyniła (podżyrowała kredyt red.), stąd taka kwota odszkodowania - tłumaczy Sławomir Przykucki, rzecznik sądu.
Pani Magdalena już zaskarżyła orzeczenie do Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. - Dostałam 50 tys. zł na odczepnego. Żądam 150 tys. zł, to jest kwota, która mi w jakimś stopniu zrekompensuje pobyt w więzieniu, krzywdy, które mnie tam spotkały - rozłąkę z rodziną, życie z kryminalistami. Codziennie toczyłam walkę o swoją godność – mówi kobieta.