Wierzyła w zapewnienia ukochanego, że już nigdy nie zrobi jej krzywdy. Mąż szybko jej się "odwdzięczył". Gdy wrócił do domu, zamiast obiecanej miłości, skatował ją do nieprzytomności.
Aneta poznała Michała B. niespełna rok temu. Stęskniona miłości, samotna matka z dwiema córkami - jak ćma do światła lgnęła do tego mężczyzny. Nieszczęsna szybko przekonała się jednak o tym, że jej ukochany za maską dobrego męża skrywa prawdziwe oblicze potwora, który uwielbia wyładowywać swoją wściekłość na słabszej, bezbronnej kobiecie.
Pewnej niedzieli Michał wparował do sklepu swojej żony uzbrojony w piłę mechaniczną. - Wytnę wszystkich jak chwasty - darł się wniebogłosy, a w oczach miał dziki szał. Na szczęście mężczyźnie zabrakło paliwa, a na miejscu szybko zjawiła się policja i zakuła bandziora w kajdanki.
I wydawałoby się, że to koniec historii, ale niestety Aneta wycofała wszystkie swoje zeznania na policji. - Chciałam uratować nasz związek, a on obiecywał poprawę - opowiada cicho kobieta. Michałowi wszystko uszło płazem, choć prokurator chciał go zamknąć za kratkami.
Nie minęły dwa tygodnie, a Michał rozochocony uległością żony pokazał po raz kolejny, że jest damskim bokserem. Wpadł do sklepu i zmasakrował ją tak, że do dziś ledwie chodzi. Bił na oślep, kopał gdzie popadnie.
- A ja chciałam się z nim pogodzić, chciałam normalnie żyć... - mówi oszukana i zmaltretowana Aneta. Na szczęście to pobicie otworzyło kobiecie oczy. - Wyrzuciłam go już z domu - mówi. Wszystkim kobietom, które przeżywają podobny dramat, stanowczo doradza: nigdy im nie wierzcie. Gdy raz uderzy, będzie to robił zawsze... - Nie wybacza się mężom katom - radzi smutno kobieta.