Zdruzgotani politycy kompletnie nie wiedzieli, co z sobą począć w ogromnej i pustej auli Uniwersytetu Gdańskiego. - Nie ma co gadać, wielka wtopa. Ludzie dali nam żółtą kartkę - przyznaje otwarcie Tadeusz Cymański (54 l.) z PiS, jeden z niedoszłych uczestników debaty.
A miała być pełna sala, flesze aparatów, światła kamer i ostra wymiana zdań między liderami pomorskich list do Europarlamentu. Jednym słowem, ekstrapromocja przed wyborami.
Tymczasem do auli na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie mieli się pojedynkować Cymański, Longin Pastusiak (74 l., SLD) i Janusz Lewandowski (58 l.) z PO przyszło tylko kilku... najbliższych współpracowników polityków. Zabrakło nawet przedstawicieli samorządu studenckiego, którzy debatę zorganizowali. I to właśnie na nich zawstydzeni politycy wylewają swoje żale. - Słabo to zorganizowali. Nie było nawet żadnych ogłoszeń - rozdziera szaty mocno niepocieszony Cymański. Przerażeni byli też inni uczestnicy spotkania.
- Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałem. Wchodząc do auli, krzyknąłem nawet: "O, jaka pełna sala... pustych krzeseł" - uśmiecha się prof. Longin Pastusiak, polityk SLD. Przyznaje jednak, że wcale nie jest mu do śmiechu. - Ludzie są coraz bardziej rozczarowani kłótliwością polityków. Ta sytuacja powinna dać wszystkim do myślenia. Zwłaszcza działaczom PO i PiS, którzy kampanię europejską sprowadzili do ostrego sporu koncentrującego się na bieżącej polityce - narzeka.
Zdaniem ekspertów, politycy powinni szybko wyciągnąć wnioski z bolesnej lekcji w Gdańsku. Czy to zrobią?
Kamila Branczewska (27 l.), barmanka:
- Polityka zupełnie mnie nie interesuje. Żyję w rzeczywistym świecie, a
mam wrażenie, że politycy stworzyli sobie na własny użytek świat
wymyślony. On nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem.
Kamil Kamiński (25 l.), bibliotekarz:
- Wszyscy politycy walczą tylko o stołki. W dodatku ciągle słychać o
jakichś aferach. Wybory to dla większości z polityków tylko walka o
diety. A ja sam z trudem wiążę koniec z końcem.
Prof. Roman Bäcker, politolog:
- Polscy politycy nie potrafią mówić o konkretach, a zapewniają nam jedynie igrzyska. Czegoś takiego nie musimy oglądać na żywo, skoro możemy zobaczyć w telewizji. Nie kupujemy już tanich chwytów i obietnic niemożliwych do zrealizowania. Wyborcy chcą dialogu, a nie popisów.
5 powodów, dla których Polacy nie lubią polityków
1. bo ciągle się kłócą i to zwykle o błahe sprawy
2. bo nas oszukują. Co innego mówią w kampanii wyborczej, a zupełnie co innego robią
3. bo dbają tylko o swoje sprawy. W czasie debaty o zdrowiu albo kryzysie Sejm świeci pustkami
4. bo są leniwi, wolą obrzucać się błotem w telewizji, zamiast ciężko pracować w biurach poselskich i sejmowych komisjach
5. bo udają, że są tacy kompetentni, a tak naprawdę nie znają się na niczym