Nina Andrycz była nie tylko znakomitą aktorką, lecz także kobietą inteligentną, oczytaną i przewidującą! By nikomu nie stwarzać problemów - aktorka nie miała bliskiej rodziny - przed śmiercią spisała ostatnią wolę. Dokładnie rozdysponowała, co należy zrobić z pamiątkami po niej, komu i ile pieniędzy przekazać. Sporą sumę rozdała na szczytne cele.
- Sześciocyfrową sumę przekazała na fundację Jurka Owsiaka - mówi "Super Expressowi" przyjaciółka gwiazdy polskiej sceny i dodaje: - Jest to ponad sto tysięcy złotych.
Andrycz zmarła w piątek, 31 stycznia, po ponad 3-tygodniowym pobycie w szpitalu na warszawskim Powiślu. W akcie zgonu jako pierwszy powód śmierci podano miażdżycę, potem słabe serce i niewydolność krążeniowo-oddechową.
Zobacz też: Nina Andrycz chciała, żeby pochowano ją na Powązkach
I jak się okazało, wspaniała aktorka umierała na łóżku przystosowanym dla ludzi starszych, które podarowała szpitalowi fundacja Jerzego Owsiaka. Pieniądze na specjalistyczny sprzęt do oddziałów geriatrycznych były zbierane przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy po raz pierwszy w zeszłym roku. Łóżko miało wszelkie udogodnienia, antyodleżynowy materac, a także pilota, dzięki któremu pacjent mógł dowolnie ustawić, podnieść lub opuścić przód czy tył łóżka.
Czytaj również: Zmarła Nina Andrycz mówiła: Jestem HEROINĄ
Nina Andrycz nie chwaliła się, ale wielokrotnie pomagała potrzebującym, stowarzyszeniom, np. od lat była związana z fundacją "Zdążyć z pomocą". I wielkim szacunkiem darzyła Jurka Owsiaka oraz to, co robił.