- Nie oszukujmy się, to jest raczej cecha narodowa, od 20 lat w demokracji u nas frekwencja zawsze jest niska i zawsze narzekamy na frekwencję, więc może trzeba nauczyć się z tym żyć – stwierdził szef rządu w rozmowie z dziennikarzami po oddaniu głosu.
Premier uważa, że do urn pójdzie jedna czwarta uprawnionych do głosowania. Tusk powiedział jednak, że choć niezależnie od frekwencji wybory i tak będą ważne, a niska frekwencja może być nawet "dobrym znakiem".
Prezydent Lech Kaczyński nie nakłaniał dziś Polaków do pójścia do urn. - Wielokrotnie wzywałem Polaków do udziału w wyborach - stwierdził.
Przewodniczący PKW Ferdynand Rymarz podkreślił, że tegoroczne wybory przebiegają spokojnie. Zdarzają się jedynie sporadycznie, drobne naruszenia ciszy wyborczej, takie jak zrywanie plakatów, czy rozrzucanie w ostatniej chwili do skrzynek pocztowych ulotek kandydatów.
Najwyższy odsetek głosujących obywateli, odnotowano w okręgu warszawskim, gdzie frekwencja wynosi ponad dziewięć procent i w Krakowie - ponad osiem. Najbardziej ociągają się mieszkańcy Gdańska - do urn poszło tylko 5,23 proc. wyborców.