Słowianie nie mieli pism i dogmatów. Trwali w wierze, jakby nikt nigdy miał im tej wiary nie zakazać i nie wyrwać z korzeniami. Dzieje przyniosły im jednak najazdy chrześcijan, którzy wszystko, co nie było wiarą w ich najwyższego Boga, niszczyli mieczem i ogniem, wykorzeniając do cna jako niemiłe Najwyższemu pogaństwo.
Podczas gdy północni wyznawczy religii przedchrześcijańskich mieli swoje pisane sagi, środkowi, południowi i wschodni Słowianie mieli tylko przekazy ustne i niezachwianą ufność w trwanie tego, co sami sobie wyobrazili. Dlatego dzisiaj rodzimowiercom, próbującym odtworzyć autentyczne rytuały słowiańskich świąt trudno nawet dociec, czy byli oni politeistami, czy przeciwnie: wierzyli w jednego boga w różnych wcieleniach? Czy Kupała był wcieleniem Swarożyca? Nikt dzisiaj tego nie wie. Wiadomo natomiast na pewno, że religia słowiańska, w której noc Kupały celebrowano, była religią natury.
Bogowie i matka ziemia
Najważniejsze święta wiązano się ze zmianami pór roku, a bogowie ucieleśniali w niej zjawiska przyrody lub przejawiali swoją moc sprawczą poprzez jej naturalne cykle. Perun gromowładny odpowiadał greckiemu Zeusowi, Świętowit (nie Światowid) był bogiem nieba, wojny i urodzaju, Swaróg był bogiem słońca, a Mokosz – Matką Ziemią i to od niej zależał urodzaj.
Noc Kupały, obchodzoną dzisiaj przez rodzimowierców, czcicieli czarodzieja Marlina i wszystkich chętnych, jest rytuałem zaledwie zrekonstruowanym ze zgliszczy, nie wiadomo, na ile prawidłowo. Niepiśmienni Słowianie całą wiedzę o świecie przekazywali ustnie, dlatego, o ironio, wiedzę o ich świętach zdobywa się z zapisków najeźdźców, którzy je zniszczyli, a którzy czasem w kronikach dawali upust fascynacją tego, co tutaj zastali. Dzisiejsze święto Kupały powstało zatem na podstawie zapisków kronikarzy, wyników badań etnografów, archeologów i antropologów.
Sama magia oczyszczenia
Wiadomo, że chrześcijaństwo sprytnie wchłonęło dla swoich celów rytuały pogańskie, przypisując je do własnych świąt. Noc Kupały i sobótka są dzisiaj, ale i od wieków, świętem św. Jana i Nocą Świętojańską. Trudno jednak oddzielić to, co słowiańskie, od tego, co chrześcijańskie.
Z grubsza wiadomo, że święto Kupały było najważniejszym obok trzech innych w roku Słowian: święta wiosny (topienie Marzanny), dożynek (21 września) i Święta Godowego (w dniu przesilenia zimowego 22 grudnia). Było świętem ognia, wody i miłości w najkrótszą noc roku z 21 na 22 czerwca. Było samą oczyszczającą magią.
W noc kupalną, kupalnockę czy sobótkę ruszało się, by uczcić i wywyższyć ogień, wodę, słońce i księżyc, urodzaj, płodność, miłość i radość. Rozpalano więc ogromne ogniska, pod niebo bijące płomieniami, tańczące, syczące i sypiące iskrami. Płonęły wzdłuż rzek, oświetlając je jasną czerwcową nocą, przez co rzeki widziane z nieba wiły się jak żółte, niekończące się węże światła. A wokół nich tańczyły rytualne kręgi. Na wbity w ziemię drewniany pal miały nałożone drewniane koło, okręcone słomą zanurzoną w smole. Obracające się koło ciskało wokół płonące fragmenty słomy, wabiło, nęciło do puszczenia się w krąg szalonego tańca.
Pędem w bór po kwiat
Każdy, kto stanął i ruszył, powierzał się naturze ognia, jego oczyszczającej mocy. Ognisty krąg uświęcał wszystko wokół, odpędzał złe moce i zapewniał płodność i pomyślność. Potem młode dziewczyny odrywały się od kręgu i szły w ciemny, przepastny bór. Szukały kwiatu paproci, zakwitającego w tę jedną jedyną noc. Ta, która go znalazła, tak jakby odnalazła szczęście, bogactwo i powodzenie na resztę życia. Żadna nie błądziła, odnajdując potem drogę do świetlistego kręgu, do rana jeszcze podsycanego nową słomą unurzaną w smole.
Potem przychodziła pora na oczyszczającą kąpiel. Mężowie i młodzież wkraczali razem do rzeki i stojąc w niej pozwalali, aby ta zabrała z nich wszystko, co złego się do nich przez rok życia przykleiło: żądze, złe myśli, podstępne knowania. Z rzeki wychodziło się będąc innym człowiekiem: oczyszczonym, silnym, wzmocnionym przez wiarę i święty rytuał. A co było potem?
Brutalnie, jak barbarzyńcy, zachowali się krzewiciele idei miłosiernego Chrystusa. „Który umarł także za was” – głosili chrześcijańscy misjonarze, a zaraz po nich nadciągali konni, zbrojni mordercy. Wszelkie wizerunki bóstw, sanktuaria, obrzędy, unicestwiono. Korzenie zostały wyrwane.
Kwiat paproci, inaczej perunowy kwiat – w wierzeniach słowiańskich mityczny kwiat, mający zakwitać raz w roku podczas najkrótszej nocy w roku (21-22 czerwca). Jego poszukiwania w czasie przesilenia letniego stały się stałym elementem obchodów słowiańskiego święta Kupały.
Co się działo w państwie Dago
Kilka razy przeciw nowym porządkom organizowały się powstania. Na krótko udawało się przepędzać krzewicieli obcego. Ale oni zawsze wracali. Za każdym razem silniejsi, bo „naród ten nierozumny wymagał, aby go do rozumu przymusić”.
Thietmar z Merseburga (975-1018) był kronikarzem gorąco kibicującym akcjom misyjnym prowadzonym wśród Słowian, mającym na celu uzależnienie ich od Kościoła i państwa niemieckiego. Ale i on od czasu do czasu przyznawał, że to co się dzieje w państwie Dago jest okrutne. Rewolucja kulturowa opierała się w Polsce na obrzędach kleru katolickiego z Czech i Niemiec . Dopiero w XII w. pojawił się kler polski. Spłonęły już święte gaje, rozbito kamienne artefakty pogańskie, wyrżnięto „pogańskie bydło” (było to określenie stale pojawiające się w chrześcijańskich zapiskach o sytuacji na ziemiach słowiańskich) za oddawanie czci bożkom. A mimo to ludność najeżdżana zbrojnie przez krzewicieli nowej wiary nie chciała przestrzegać jej zasad. Chrześcijanie, którzy zniszczyli kulturę Polan charakteryzowali się skrajną pogardą dla wszystkiego, co niechrześcijańskie. Wprowadzali tu przecież „wyższą kulturę”. Wobec pogromów, podpaleń, mordowania kobiet i dzieci, wyrzynania całych osad, wobec kar okrutnych za resztki kultu, Kupała, ze swoim świętem, ustąpił i odpłynął w przeszłość, skazany na rekonstrukcje i wyobrażenia.