Noc poślubną spędziłam w areszcie

2009-09-26 5:00

Anna Marek (30 l.) z Warszawy zdawała sobie sprawę, że ślub w więzieniu, w którym jej ukochany odsiaduje wyrok, będzie ekscytującym przeżyciem! Ale kobieta nie przypuszczała, że chwilę po tym, jak wypowie słowa przysięgi małżeńskiej - sama zostanie zakuta w kajdanki i noc poślubną spędzi w areszcie.

Sceny niczym z filmu gangsterskiego rozegrały się, gdy pani Anna przyjechała do więzienia w Kamińsku (woj. warmińsko-mazurskie), by wziąć ślub ze swoim narzeczonym. Zakochani planowali co prawda urządzić huczne wesele w stolicy, ale Ireneusz (44 l.) niespodziewanie trafił za kratki za "błędy młodości". Narzeczeni z pokorą przyjęli wyrok sądu i postanowili, że pobiorą się w więzieniu.

W dniu uroczystości pani Anna wystrojona w ślubną kreację, z bukietem kwiatów w dłoniach, wtulała się w ukochanego. Gdy urzędnik stanu cywilnego ogłosił ich mężem i żoną, serca pary młodej rozsadzała radość. Niestety, nowożeńcy nie zdążyli nawet skosztować tortu weselnego, gdy do aresztu wkroczyli policjanci z Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie). Wymachując nakazem aresztowania wsadzili pannę młodą do radiowozu i zawieźli na komendę. Okazało się, że z emocji związanych z organizacją ceremonii pani Anna zapomniała zapłacić 3,5 tys. grzywny. Taką karę nałożyła na nią warszawska prokuratura za nielegalny handel warzywami w stolicy. - Zniszczyli mi najpiękniejszy dzień w życiu! Sprzedawałam warzywa bez zezwolenia, by zarobić na utrzymanie dzieci - wyznaje pani Anna.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki