Na własnym weselu zrobił karczemną awanturę, pokłócił się ze świeżo upieczoną żoną, a noc poślubną spędził w areszcie, bo któryś z weselników doniósł na niego, że siadł za kółkiem po pijaku...
Patrz też: Napad na antykwariat! (ZDJĘCIA!)
Wspaniały, romantyczny, radosny, wymarzony w snach. Żaden z tych przymiotników nie pasuje do określenia wesela, jakie urządził w remizie strażackiej w Kozim Rogu (woj. kujawsko-pomorskie) pan Piotr. - Po prostu wyszedł z tego niezły burdel - bez ogródek kwituje młody żonkoś. A miało być tak pięknie...
Piotr Sz. (36 l.) i Agnieszka (31 l.) są ze sobą blisko trzy lata. Ślub miał być ukoronowaniem ich wielkiej miłości, a wesele najdonioślejszym wydarzeniem kulturalnym w okolicy, przyćmiewającym nawet koncerty chopinowskie, odbywające się w pobliskiej Brodnicy.
Patrz też: Oprawcy zgwałcili 13- miesięczną Asię
Wszystko przebiegało zgodnie z planem do czasu, gdy pan młody wypił o jeden kieliszek za dużo. I wtedy się zaczęło... Piotr Sz. zaczął wypominać Agnieszce Sz., że już przed nim miała innego mężczyznę. Wyzwał żonę od najgorszych i wsiadł do swojego mercedesa. Po przejechaniu dwóch kilometrów wpadł w zaspę. Pomocy udzielił mu patrol policji z Brodnicy. Jakież było jego zdziwienie, gdy funkcjonariusze zamiast gratulować mu wszystkiego dobrego, wsadzili do radiowozu i wywieźli "na dołek".
- No to miałem noc poślubną - ironizuje Piotr Sz. - Mówiłem policjantom, że jestem panem młodym, ale nie chcieli mnie słuchać. Ciekawe, który z weselników mnie podkablował, że jadę po pijanemu - dodaje. Jeśli ktoś spodziewa się teraz szczęśliwego zakończenia, będzie rozczarowany. Pan Piotr będzie miał sprawę karną za jazdę po pijanemu (miał 2,6 promila), straci prawo jazdy, cała rodzina się do niego nie odzywa, a najgorsze, że choć od wesela minął prawie tydzień, to nocy poślubnej jak nie było, tak nie ma.