Ewa Kołodziej startowała z Katowic, z dalekiego 10. miejsca na liście PO. Mało kto postawiłby na nią w tych wyborach. Ale okazało się, że zdobyła prawie 15 tysięcy głosów i pokonała wielu znanych działaczy partii. Jak to zrobiła?
- Od trzech kadencji jestem radną. Staram się być blisko problemów ludzi. Zdecydowałam się kandydować do Sejmu, by zacząć rozwiązywać problemy zwykłych ludzi z pozycji Warszawy, a nie jak do tej pory z pozycji katowickiego samorządu - mówi nam posłanka.
Bardzo bliskie są jej sprawy związane z edukacją, infrastrukturą i sportem. I właśnie w którejś z komisji zajmujących się tymi zagadnieniami chciałaby zasiąść.
Posłanka Kołodziej biega na czas po schodach
Na pierwsze posiedzenie Kołodziej przyjechała pociągiem już w poniedziałek. Zamieszkała w niewielkim pokoju w hotelu sejmowym. - W zupełności mi wystarczy. Ważne, że będę miała blisko do pracy, nie przyjechałam do Warszawy dla wygód czy przyjemności - mówiła, kiedy rozpakowywała swoje rzeczy.
Ewa Kołodziej ukończyła politologię na Uniwersytecie Śląskim. Jest sportowcem amatorem. Uprawia dość oryginalną dyscyplinę - bieganie na czas po schodach. - W 4 minuty i 30 sekund wbiegam na 30. piętro jednego z katowickich wieżowców - chwali się Kołodziej. Dobra kondycja pani poseł na pewno przyda się jej w pracy w Sejmie. I co ważne... pozwoli na rezygnację z korzystania z sejmowych wind.