Na cmentarz w Nowej Rudzie (woj. dolnośląskie) zjechała najbliższa rodzina i przyjaciele Jadwigi Dąbrowskiej, która zmarła nagle w wieku 83 lat. Jej syn Waldemar nie chciał otwierać trumny, pragnął zapamiętać mamę taką, jaka była za życia. Ciało mamy złożono do grobu o 13.00. Potem żałobnicy porozjeżdżali się do domów. Nie wiedzieli, że pani Jadwiga tak naprawdę nie została jeszcze pochowana. Leżała w kostnicy w zupełnie innej trumnie. Pomyłkę odkryła przypadkiem dwie godziny później druga rodzina, która w kaplicy chciała pożegnać się z Joanną P. Otwarto wieko i... wszyscy zdębieli. W trumnie leżała obca im osoba.
Zakład pogrzebowy postanowił naprawić błąd po cichu. Grabarze wykopali trumnę pogrzebaną o godz. 13 ze zwłokami Joanny i przekazali rodzinie. A trumnę ze zwłokami Jadwigi tak, jakby się nic nie stało zakopali w odpowiednim grobie.
O skandalicznej pomyłce i bezczelnym podmienieniu trumien Waldemar dowiedział się od kolegi. Mężczyzna nie mógł uwierzyć w to, co się stało i w to, że jego mama nie miała pogrzebu!
Mężczyzna poszedł do zakładu. - Czesław K. (szef) powiedział, że nie będzie mnie przepraszał, bo niemożliwością jest dopilnowanie wszystkiego, co dzieje się w zakładzie - mówi zbulwersowany Waldemar. Następnego dnia wykopano trumnę i odbył się pogrzeb Jadwigi. Policja już prowadzi czynności wyjaśniające okoliczności zamienienia zwłok.