Poniedziałkowy wieczór. Kilka godzin po tym, jak śledczy ujawnili, że zegarek, którego Nowak nie wpisał do oświadczenia, wcale nie był prezentem od żony, ale politykowi kupował go dobry znajomy z Platformy Piotr Wawrzynowicz (34 l.). Żona Nowaka miała "tylko" zebrać 20,5 tys. zł i przekazać je na zakup zegarka.
Kiedy to ujawniono, były minister sprawy nie komentował. Od sobotniego oświadczenia, w którym bronił się, że jest niewinny, zapadł się pod ziemię. Odnalazł się właśnie we wspomniany poniedziałkowy wieczór. W centrum Warszawy, w modnej restauracji. Wraz ze znajomymi spędził tam kilkadziesiąt minut. Co ciekawe, spod knajpy zabrał go samochód służbowy z kierowcą.
ZOBACZ: Słynny zegarek Nowaka to bazarowa podróbka!
Auto przysługiwało mu jako szefowi resortu, chyba że ministerstwo zlitowało się nad swoim byłym szefem i czeka na oficjalne odwołanie go ze stanowiska przez prezydenta Bronisława Komorowskiego (61 l.). Litości nie chce mieć na szczęście prokuratura. Ona z kolei czeka na zrzeczenie się immunitetu przez Nowaka i chce mu postawić zarzuty. Według Kodeksu karnego za nieujawnienie cennego zegarka w oświadczeniu może grozić politykowi nawet do 3 lat więzienia.