Do informacji ze śledztwa dotarł FAKT. Z akt sprawy wynika, że 20 stycznia w komputerze Waśniewskich są ślady wchodzenia na strony dotyczące cen trumien. Ktoś tego dnia sprawdzał też, ile wynosi zasiłek na organizację pogrzebu.
Śledczy sprawdzili, że w tym czasie nie zmarł nikt w rodzinie Katarzyny i Bartka, stąd wniosek, że ma to wiele wspólnego ze śmiercią Madzi. Zaledwie cztery dni później zapłakana 23-latka kłamała przed kamerami, że ktoś porwał jej córeczkę. Półroczna dziewczynka wówczas już nie żyła. A jej zwłoki leżały zakopane w katowickim parku.
Informacje o stronach internetowych z cenami trumien pojawiały się już dużo wcześniej. Wtedy jednak Bartek Waśniewski zapewniał, że takie dane owszem sprawdzali, ale po śmierci Madzi. Biegłym udało się jednak odczytać z dysku, że witryny były otwierane 4 dni przed tym, jak zamordowano dziewczynkę.
Z zebranego materiału wynika też, że półroczna Madzia zmarła miedzy 16.00 a 16.30. Biegli nie mają już wątpliwości, że została uduszona miękkim przedmiotem. Prawdopodobniej buźkę i nosek miała zatkane poduszką - tak dusiła się od 4 do 5 minut.
Nie wykluczono też, że dziewczynka - zgodnie z wersją jej matki - upadła na podłogę. Ale pewne jest, że nie była to przyczyna śmierci dziecka.
Nowe FAKTY W SPRAWIE Katarzyny Waśniewskiej: sprawdzała CENY TRUMIEN CZTERY DNI przed śmiercią Madzi
Coraz więcej faktów wskazuje na to, że było to morderstwo z premedytacją. Katarzyna Waśniewska chciała pozbyć się własnego dziecka i zaplanowała wszystko z drobnymi szczegółami. Jeszcze kiedy mała Madzia żyła, jej matka sprawdzała w internecie, ile kosztują trumienki dla dzieci. Cztery dni później dziewczynka została uduszona.