We wrześniu Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła wyłączony z głównego postępowania w sprawie katastrofy wątek dotyczący byłego ministra Jerzego Millera.
Prokurator uznał, że w jego działaniu nie było cech przestępstwa, zaś nadzór nad BOR polegał w zasadzie na ewentualnej możliwości zmian w kierownictwie Biura.
Zażalenie na taką decyzję złożyła Marta Kaczyńska i pełnomocnik jej stryja mec. Piotr Pszczółkowski. W uzasadnieniu dowodził, że "nadzór to także współkierowanie i kontrola".
Sąd zajął się sprawą we wtorek. Uwzględnił oba złożone zażalenia i nakazał prokuraturze kontynuację śledztwa. Jak tłumaczył sędzia Konrad Mielcarek, zostało ono umorzono przedwcześnie, bez wyjaśnienia całokształtu okoliczności sprawy.
Jeszcze raz przed sądem będzie musiał zeznawać były szef MSWiA Jerzy Millera i jego zastępca Adam Rapacki. Przesłuchani zosttaną też poprzedni ministrowie z lat 2004 -10. To ma umożliwić przeprowadzienie szerokiej analizy prawnej nadzoru nad BOR.
Sędzia wyjaśnia, że dopiero wtedy prokuratura będzie mogła stwierdzić, czy doszło do niedopełnienia obowiązków i czy miało to charakter umyślny (co jest konieczne, by zarzucić przestępstwo tego typu). Postanowienie sądu jest prawomocne.
NOWE FAKTY w sprawie Smoleńska. Sąd chce JESZCZE RAZ PRZESŁUCHAĆ Jerzego Millera
Zaskakująca decyzja w sprawie katastrofy smoleńskiej. Sąd uchylił dziś decyzję prokuratury Warszawa-Praga o umorzeniu śledztwa w sprawie nadzoru nad Biurem Ochrony Rządu w 2010 roku. Chodziło o domniemanie niedopełnienia obowiązków i niewłaściwego nadzór ze strony ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Wznowienia śledztwa domagał się Jarosław Kaczyński i córka prezydenckiej pary Marta Kaczyńska.