Jak się okazuje, sprawa uwłaszczenia się na lokalu w centrum Olsztyna nie jest jedyną rysą na karierze posłanki PO, Lidii Staroń (48 l.). Po tym, jak wyszło na jaw, że tylko za cenę wystawienia aktu notarialnego i dzięki przeforsowanej przez siebie ustawie posłanka miała przejąć prawa do gruntu i lokalu wartych ponad 300 tys. zł, "Rzeczpospolita" wskazała inne budzące podejrzenia działania Staroń.
Według gazety, w 2005 roku nie ujawniła ona w swoim oświadczeniu majątkowym 10 tys. zł, które otrzymała jako dopłatę do swojego gospodarstwa. W następnych latach miała też zataić kilkadziesiąt tys. zł przychodu uzyskiwanego z wynajmu czterech lokali na terenie Olsztyna. Za dwa tygodnie PO ma podjąć decyzję o dalszych losach posłanki w szeregach partii.