Zapis rozmów Beaty Sawickiej z agentem Tomkiem to lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Posłanka opowiada agentowi jak naprawdę wygląda życie parlamentarzysty w naszym kraju.
Sawicka chwali się m.in. tym, ze na zakupy jeździ rządową limuzyną. - Na przykład, jak jadę do Arkadii, to mówię, żeby mnie podwieźli pod centrum medialne (...) Mam wywiady, nie? I do Arkadii idę.
Przekręty z mieszkaniem
Posłanka opowiadała też, jak "stawia na baczność" marszałków Sejmu, by załatwili jej atrakcyjne mieszkanie w ścisłym centrum miasta. - Przecież nie będę kupowała cinquecento, żeby jeździć do Sejmu - ironizowała Sawicka w rozmowie z agentem Tomkiem.
Fałszywy biznesmen złożył posłance propozycję zamieszkania za darmo w mieszkaniu jego kolegi - też zresztą agenta, nie rezygnując z rządowych funduszy na mieszkanie. Sawicka uznała
to za dobry pomysł i obiecała, że rozważy sprawę. - Rozważę to, dobrze. Jak mam dawać obcemu... - odpowiedziała Tomkowi
Dupki z zarządu
CBA podsłuchało także rozmowy Sawickiej z Sejmowymi kolegami. Jednemu z nich Wojciechowi Pichecie skarżyła się na "dupków w zarządzie", czyli szefów regionalnych struktur Platformy. Wyznała, że pieniądze, które zbierają od posłów na prowadzenie biur wykorzystują do prowadzenia własnych kampanii wyborczych.
– Jeszcze mnie ciul straszył, k..., że jak kasy nie zapłacę, dwóch stów, to się nie znajdę na liście wyborczej.On to umie, k..., z cudzej kieszeni zakamuflować, niech se zakamufluje ze swojej. - powiedziała Sawicka o szefie regionu śląskiego Tomaszu Tomczykiewiczu.