Rolnicy domagają się zmiany organizacji handlu w Polsce, oraz zmiany w prowadzeniu polityki międzynarodowej tak, aby uwzględniała interes polskich gospodarstw rodzinnych. Jak przekonywał Kołodziejczak: - My dzisiaj mówimy bardzo prosto: od poniedziałku zaczyna się w Polsce powstanie chłopskie. W sposób szeroko pojęty, w sposób partyzancki, w ten sposób jest dzisiaj nasza siła budowana. To też pokazuje jak bardzo nasze środowisko zostało do tej pory porozbijane. Tak musimy działać. Jak stwierdził, dzięki takim działaniom na pewno odniosą sukces i dodał: - Namawiam do tego, żeby upomnieć się o swoje, w żaden sposób nie namawiam do łamania prawa.
RMF FM informuje, że w poniedziałek rolnicy rano pojawią się m.in. na trasie krajowej numer 11 w rejonie Środy Wielkopolskiej. Jak zapowiadają, tam będzie ich najwięcej. Chcą przejść odcinek o długości 9 kilometrów wzdłuż drogi. Jak tłumaczą, przemarsz ma wyglądać jak kondukt żałobny polskiego rolnictwa.
Blokady tras mogą pojawić się na drodze krajowej numer 8 na Podlasiu przy skrzyżowaniu z trasą wojewódzką 671 na wysokości Korycina, a także w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego, Leżajska, Kraśnika oraz Lublina.
Według ustaleń stacji, jedną z form protestu ma też być powolny przejazd kolumny ciągników i samochodów. Około godz. 9 ma on ruszyć z okolic Piotrkowa Trybunalskiego.
Rolnicy będą protestować także na drodze krajowej numer 8 na wysokości Korycina na Podlasiu, oraz na fragmencie drogi krajowej 91 12 na wysokości Srocka w województwie łódzkim. Forma protestu będzie zależeć od miejsca, w którym się pojawią.
Rolnicy około godziny 9 rozpoczną też blokadę drogi ekspresowej S19 na wysokości Radzynia Podlaskiego na Lubelszczyźnie. Jak zapowiadają: - Będziemy protestować do odwołania. To może potrwać kilka godzin, a może dzień albo dwa, czekamy na efekty.
W ramach "powstania chłopskiego" rolnicy mogą również blokować linie kolejowe.
Tym razem nie będzie blokady dróg na Mazowszu. Delegacja protestujących zapowiada za to w poniedziałek konferencję przed Pałacem Prezydenckim.