Zdjęcia zrobione w rządowym samolocie Tu-154 trafiły do polskich prokuratorów. Dzięki temu będzie można określić, kto gdzie siedział w samolocie oraz zweryfikować teorię o wybuchu na pokładzie.
Na razie nie ma żadnych dowodów na to, że na pokładzie mogło dojść do eksplozji, jednak ta teoria nadal ma wielu zwolenników.
Według profesora badającego tragedię smoleńską Wiesława Binienda na pokładzie Tu-154 musiało dojść do wybuchu. Binienda, który jest kierownikiem Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w Ohio, jest przekonany, że zderzenie z brzozą nie mogło być przyczyną katastrofy.
- Najpierw musiał być wybuch i musiał on nastąpić w powietrzu, żeby ściany mogły się otworzyć na zewnątrz. Dopiero później upadł całym ciężarem na ziemię - powiedział profesor. Na jego opinie powoływał się później Antoni Macierewicz.