Dramatyczną historię pani Agnieszki opisuje portal RMF FM. 43-letnia kobieta 7 stycznia trafiła do szpitala, bo poczuła, że z dzieckiem coś jest nie tak. Przyjęto ją na oddział, dostała kroplówkę. Ale podczas późniejszego obchodu nie została zbadana. Następnego dnia zaczęły się bóle porodowe. Usłyszała, że ma stanąć w kolejce do lekarza i czekać na badania. Odczekała, lekarka powiedziała jej, że musi dziś urodzić.
Jak pisze rmf24.pl, kobieta trafiła sama na salę. Pomagała jej mama. Gdy poczuła główkę rodzącego się dziecka, mama pobiegła po pomoc. Ale usłyszała, że nie jest jedyną pacjentką. Gdy wróciła do córki, ta urodziła już dziecko. Sama, w pościeli, na szpitalnym łóżku.
Dopiero wtedy trafiła na salę zabiegową. Pani Agnieszka widziała, że dziecko się rusza, ale pielęgniarki powiedziały jej, że Amelka żyła tylko do przecięcia pępowiny...
Sprawą zajmuje się prokuratura, trafiła też do Ministerstwa Zdrowia, dyrekcji szpitala i Okręgowej Izby Lekarskiej.