Edward Topczewski, sołtys wsi Kędzierzawice, na myśl o odkryciu sprzed dwóch dni łapie się za głowę. - Tutaj nigdy takie rzeczy się nie działy - zapewnia. Teraz, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, zarówno on, jak i sąsiedzi składają w całość elementy tej mrocznej historii. W wakacje ubiegłego roku Annie J. (40 l.) mocno zaokrąglił się brzuch. - Opowiadała ludziom, że ma przepuklinę - wspomina jej sąsiad Waldemar.
Patrz: Groza! Przez rok trzymała w domu zwłoki męża
Zmiana w wyglądzie pani Anny nie umknęła uwadze pracownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który od 2000 roku wspierał rodzinę.
- Kobieta miała problemy z dziećmi oraz alkoholem. Asystent z ośrodka kilka razy w tygodniu odwiedzał ich dom - mówi Monika Nojbert, dyrektor MOPS. - Kiedy nabraliśmy podejrzeń, że jest w ciąży, kobieta uparcie zaprzeczała. Zapisaliśmy ją na badania ginekologiczne. Po dwóch miesiącach brzuch zniknął - dodaje.
MOPS natychmiast powiadomił sąd. - Pracownicy ośrodka podejrzewali dokonanie aborcji. Podejrzana została przesłuchana. Dzięki tej rozmowie udało nam się ustalić, gdzie ukryte są zwłoki dziecka, które ujawniliśmy 8 stycznia około południa. Jego domniemana matka została zatrzymana - mówi Jolanta Świdnicka z prokuratury w Pułtusku.
Zobacz: Białystok. Noworodek znaleziony w krzakach został zamordowany!
Ojciec dziecka również był przesłuchiwany. Jak ustalił "Super Express", Marek J. (43 l.) twierdzi, że nic nie wiedział o ciąży żony. Mężczyzna przebywa na wolności, opiekuje się czworgiem dzieci. Co stało się z najmłodszym potomkiem rodziny J.? To wyjaśni sekcja zwłok, którą zaplanowano na dzisiaj.