Jak wiele cierpień musiało znieść matczyne serce! To pani Joanna znalazła ciało zamordowanej córki, a obok nieprzytomnego syna. Morderca, kiedy doszło do niego, co zrobił, próbował odebrać sobie życie. Nic dziwnego, że kiedy wczoraj Krzysztof M. stanął przed sądem, jego mama nie była w stanie się opanować. - Gdzie byli wszyscy, jak rozgrywała się tragedia?! Zostałam sama, wszyscy teraz chcą mnie zniszczyć! - krzyczała przed rozprawą Joanna D.
Kobieta miała być oskarżycielem posiłkowym, ale tuż po rozpoczęciu rozprawy zabrało ją pogotowie. Stojąc naprzeciw swojego ukochanego pierworodnego, nie wytrzymała psychicznie całej tej napiętej i chorej sytuacji.
Do dziś w głowie jej się nie mieści, że Dominika zginęła z rąk własnego brata. Krzysztof M. miał zadać swojej siostrze około 30 ciosów nożem - w brzuch, klatkę piersiową i szyję. Skąd w nim tyle wściekłości i okrucieństwa? Zawsze był w stosunku do siostry bardzo troskliwy, wręcz nadopiekuńczy. Osiągnęło to poziom paranoi, kiedy sam napisał komputerowy program szpiegujący Dominikę. Feralnego dnia pokłócił się z nią o to, że za często umawia się na randki. Stracił panowanie nad sobą. Pobiegł do kuchni po nóż z długim ostrzem. Zakradł się do niczego niespodziewającej się siostry. Zaatakował bez ostrzeżenia, od tyłu, Dominika nie miała jak się obronić... Kiedy Krzysztof powrócił do zmysłów i zorientował się, co zrobił, podciął sobie żyły i tylko szybka interwencja matki ocaliła mu życie.
Teraz w więzieniu odpokutuje za to, co uczynił. Choć dla matki to nie koniec dramatu - wyrok nie jest prawomocny i będą kolejne rozprawy.