Psychopacie krwi było mało. Wbiegł do bloku i próbując wedrzeć się do przypadkowego mieszkania, ranił nożem starsze małżeństwo. 83-letni staruszek broniący małżonki nie przeżył ataku furiata.
Patrz też: Warszawa: Napad na antykwariat - antykwariusz zabił bandytę
Była godz 18.00, gdy do osiedlowego sklepiku wtargnął uzbrojony w nóż psychopata. - Dawaj pieniądze! - warknął do ekspedientki. Gdy kobieta zaczęła krzyczeć, z całej siły wbił nóż w jej brzuch. Potem zaczął przeszukiwać ladę w poszukiwaniu pieniędzy i wtedy do sklepu wszedł przypadkowy klient! Bandyta spanikował i z zakrwawionym nożem wybiegł ze sklepu! Wbiegł do pierwszej klatki 11-piętrowego wieżowca. Wtedy zaczął się drugi akt tej przerażającej tragedii.
- Na ulicy było mnóstwo ludzi. Ktoś zaczął krzyczeć: "Morderca, łapać mordercę!" - opowiada pan Jan Klimczak, który był świadkiem zdarzenia! - Część ludzi zaczęła biec w kierunku klatki, część weszła do środka sklepu. Zbir próbował się ukryć w jednym z mieszkań, gdy drzwi otworzyła mu starsza kobieta, zaatakował ją, próbując wedrzeć się do mieszkania.
Zabił staruszka
Na pomoc zaatakowanej ruszył jej mąż - 83-letni staruszek. Morderca był bezwzględny - zadał bezbronnemu mężczyźnie trzy ciosy nożem, w tym jeden w szyję. Gdy bezbronna ofiara konała na podłodze na oczach przerażonej kobiety, napastnik podjął ostatnią próbę ucieczki, mijając na schodach panią Marię.
- Miał zakrwawione ręce. Zamarłam, gdy głośno sapiąc, przebiegł koło mnie! Boże, dziękuję, że żyję! - opowiada z przerażeniem 60-letnia kobieta. Na szczęście w bloku byli już policjanci ściągnięci z całego miasta. Funkcjonariusze już po kilku minutach po krótkiej szamotaninie ujęli mordercę na piątym piętrze - gdy wychodził z windy z zakrwawionym nożem w ręku. 21-letnia ekspedientka przeżyła operację - jej stan z godziny na godzinę się poprawia.
Morderca trafił za kratki. Miał we krwi ponad 1 promil alkoholu. Za zabójstwo, napad i usiłowanie mordu grozi mu dożywocie.