Jeśli wierzyć jego zeznaniom, zaatakował nie z powodów politycznych, ale dlatego, że być może jest szalony i musi trafić na obserwację psychiatryczną. - Mógł to być każdy, kto znalazł się w tamtym miejscu w tamtym czasie - wyjaśnia oficer policji, który zna sprawę. Teraz sąd podejmie decyzję, czy wysłać Łukasza S. na badania. Nożownik z Agory, którego przez kilka miesięcy szukała cała Polska, wpadł w Białymstoku. Mężczyzna 28 marca w kawiarni przy ul. Czerskiej, znajdującej się w siedzibie Agory, zaatakował nożem działacza Partii Demokratycznej. Nożownik zaraz po ataku uciekł do rodzinnego miasta. Zdradził go znajomy. To dzięki niemu funkcjonariusze poznali adres mieszkania, w którym się ukrył. Za usiłowanie zabójstwa nożownik może spędzić za kratami nawet 25 lat.
WARSZAWA: Nożownik z Agory trafił za kratki
Napastnik z Agory jest już w areszcie. Łukasz S. (26 l.) pod koniec zeszłego tygodnia tłumaczył się przed prokuratorem. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego zaatakował akurat Marka Matczaka (37 l.), działacza Partii Demokratycznej. Dlatego śledczy uważają, że nożownik wybrał ofiarę przypadkowo.