Ale od początku. Szwagier zarabia w Irlandii. Zawsze do domu dawał 3000 złotych. I jak teraz euro sporo podrożało, to wiadomo... mniej ich musi na te 3000 wymienić. A baba mu na to, że spekuluje i ona sobie życzy, żeby tyle samo wymieniał, czyli dawał więcej złotówek. A szwagier, że nigdy w życiu - trzy jest trzy! I basta! A poza tym to wkrótce problem zniknie, bo i w Polsce euro będzie.
Na to mu żona, że jest kretyn! I nie ma się czego cieszyć. Bo ona za trzy lata będzie na wcześniejszej emeryturze i dostanie może z 1200 zł. Czyli - licząc dziś - trochę ponad 300 euro. Więc dopóki euro nie spadnie poniżej 3 zł - żeby miała renty ze 400 euro - to ona wrogiem premiera się staje i swojego męża, który ze wzrostu wartości tej waluty się cieszy.