Na szczęście dziś to już tylko dramatyczne wspomnienie. Wszystko dzięki mł.kpt Tomaszowi Bednarkowi z kutnowskiej straży pożarnej.
Kiedy na telefon alarmowy, który odebrał, zadzwonili przerażeni dziadkowie, on zachował zimną krew. Jak wspomina, najpierw nie mógł porozumieć się ze zdenerwowanym dziadkiem dziewczynki, ale w końcu mężczyźnie udało się powiedzieć, co się stało. - Dziecko się zakrztusiło. Co mam zrobić? - pytał zrozpaczony.
Wtedy strażak ze spokojem poinstruował dziadka, co krok po kroku musi zrobić. – To do góry nóżkami. Do góry nóżkami i uderzyć między łopatki – tłumaczył. Po chwili usłyszał w słuchawce dobrą wiadomość: – Udało się. O Jezu, już. Halo? Już oddycha, już jest... – krzyczał szczęśliwy dziadek.
Na tym rola Tomasza Bednarka się nie skończyła. Zrobił swoje, a potem na pomoc dziewczynce wezwał jeszcze pogotowie.
– To nie ja jestem bohaterem. Ten dziadek najwięcej temu dziecku pomógł, ja tylko dzieliłem się swoją wiedzą – mówi skromnie dzielny strażak.
Zobacz też: Dramat jak w Rybniku! Ojciec ugotował dziecko w aucie, bo poszedł do pracy i wrócił za późno!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail