O księżej gosposi

2010-03-13 3:00

Dżin został wypuszczony. Puszka Pandory otwarta, czy co tam jeszcze. Jednym słowem - sensacja w Watykanie, o czym pisze włoski dziennik "La Repubblica". Więc już bez dalszego owijania w bawełnę powtarzam, co tam napisano. Według tajnych projektów kardynałów za 50 lat ma być zniesiony celibat. A co za tym idzie - księża katoliccy będą mogli być żonaci i... dzieciaci.

Słowem, normalni będą... I niech mi tu nikt się nie czepia, że piszę normalni będą, jakby teraz nienormalni byli. Chodzi o to, że jak ludzkość cała będą normalni i protestanccy duchowni, bo ci się żenić mogą. Wiwat Kościół, że do źródeł wraca. Bo celibat to przecież wymysł był późniejszy, a nie Chrystusowy - mądrzył się szwagier.

Ale jedna jest w tym pomyśle rzecz niestosowna trochę. Bo przez wieki rzeczy się ułożyły. I na przykład stanowisko ważne księżej gospodyni powstało. Opisywane i w literaturze, i plotce codziennej. I żal mi tych, co po nas za te 50 lat przyjdą, w epoce żonatych księży. Bo o czym będą plotkować na parafii, kogo palcem wytykać, pod czyim adresem niecne podejrzenia kierować będą? I zakłócenia w komunikacji powstaną. Bo nie od dziś wiadomo, że nic lepiej nie cementuje parafian niż nienawiść do księżej gosposi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają