I jeśli nie usiadł ostatnio ze związkowcami w Warszawie do rozmów, to dlatego, że czasu nie miał. Bliskowschodnie obyczaje przed kolejną wizytą poznawał. By nie stanąć na którymś lotnisku w pulowerku zgrzebnym przed superodwalonymi gospodarzami. By uniknąć kompromitacji dyplomatycznej.
Dziwię się też kolejarzom, że nie mają żadnych oryginalnych haseł, tylko to jedno Jarosława Kaczyńskiego - "Mamy dość rządów Tuska". A można było zwrócić się do Donalda jak należy: "Najjaśniejszy Panie Premierze, w walce o pomostówki lud swój choć rozmową wspomóż".
I wtedy Pan może spotkałby się z kolejarzami, jak tylko wróci na Ojczyzny łono... A tak, wstyd kolejarze! Tak się do Pana odzywać.