Ale pal sześć, czy film jest dobry? Czy film jest słuszny? Ważne, że nasi urzędnicy mieli scenariusz w ręku. Podobno - jak twierdzi Róża Thun, była szefowa Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce - strona polska zwróciła uwagę na błędy i słabości dzieła. I co? I nic. Strona polska, czyli również dzisiejsza kandydatka do Europarlamentu z Krakowa, pani Róża - nie dopilnowała, by te uwagi zrealizowano.
A ja bym chciał, żeby nasi JAŚNIEURZĘDNICY, z Brukseli, jak również europarlamentarzyści traktowali swoją pracę jak służbę. Nie tylko Europie - jak kosmopolici jacyś - ale również krajowi, z którego pochodzą. A służba ma dopilnować!
Dziś po awanturze KE zmienia film. Będzie tam więcej o wpływie Polski i Polaków na upadek komuny. Ale niesmak pozostał...