Początkowo swój dziki apetyt pantera zaspokajała, zabijając sarny w lasach. Z czasem zaczęła napadać na ludzkie gospodarstwa i zagryzać świnie i krowy. Na szczęście jak dotąd nie zaatakowała żadnego człowieka. Ale dla przerażonych mieszkańców Opolszczyzny to żadne pocieszenie. Przerażeni ludzie chowają się po domach ze strachu przed bestią.
Do walki z potworem terroryzującym ludzi zmobilizowano już cały sztab kryzysowy. Lasy i pola przeczesują całe zastępy uzbrojonych mężczyzn. - Znajdziemy to zwierzę - obiecuje Janusz Affa (48 l.), który dowodzi akcją poszukiwania bestii w powiecie głubczyckim. Doświadczony myśliwy widział ślady pantery na polach. Widział też zmasakrowane przez dzikiego kocura ciała zwierząt, jakie zostawił w lasach. - Ślady wykazują, że to duży drapieżnik z rodziny kotowatych - nie ma wątpliwości pan Janusz.
Choć obława idzie pełną parą, na razie efektów nie ma. Bo przyzwyczajona do niskich temperatur i ciężkich wysokogórskich warunków pantera zaskakująco dobrze odnalazła się w lasach Śląska Opolskiego. Zwinny, wielki drapieżnik, który potrafi biec z prędkością nawet 50 kilometrów na godzinę, jak na razie bez problemu wymyka się tropiącym go myśliwym.