Dominik B. oczekiwał od Szymona F. zapłaty za pracę remontowo-budowlaną. Gdy ten odmówił wypłacenia należności, poszkodowany mężczyzna zagroził mu, że zgłosi jego poczynania oraz to, że zatrudnia pracowników na czarno do Państwowej Inspekcji Pracy, w głowie Szymona F. zakiełkował plan. Poposił o pomoc Mateusza R. i wspólnie wywieźli Dominika B. do lasu pod Grójcem. Tam go brutalnie skatowali, tasakiem odcięli mu cztery palce u jednej dłoni i kciuk u drugiej, a następnie, z myślą, że ich ofiara nie żyje, zakopali ją w ziemi. Dominik B. jednak żył. Gdy jego oprawcy odjechali, wyczołgał się z grobu i doszedł do pobliskiej drogi. Tam pomogli mu przypadkowi ludzie.
Mężczyźni, którzy dopuścili się takiego czynu szybko zostali złapani. Sąd skazał Szymona F. na 12 lat pozbawienia wolności, a Mateusza R. na 10 lat. Mieli także zapłacić 150 tysięcy złotych odszkodowania Dominikowi B. Prokurator jednak uważał, że kara jest zbyt niska - oczekiwał 25 lat pozbawienia wolności, a poszkodowany chciał pół miliona odszkodowania. Ostateczny i prawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w ubiegłym tygodniu. – Pół miliona proponowane przez samego Dominika B. jest zbyt wygórowaną kwotą, jednak zasądzone wcześniej 150 tys. to z kolei za mało. Odpowiednim zadośćuczynieniem będzie więc kwota 300 tys. zł – postanowił sędzia Mariusz Młoczkowski, cytowany przez Kurier Lubelski.
Zobacz: Zarzut usiłowania zabójstwa za obcięcie palców i poderżnięcie gardła