W poniedziałek, w 5. biegu drużynowych mistrzostw świata juniorów w niemieckim Abensbergu Soenke Petersen upadł i z wielką siłą uderzył plecami o drewnianą bandę. Helikopter przewiózł go do szpitala w Ingolstadt. Diagnoza - złamany kręgosłup w odcinku lędźwiowym.
Taka kontuzja zazwyczaj oznacza paraliż i kalectwo do końca życia. Ale Soenke nie poddał się.
- Nie będę leżał! Ja jeszcze wstanę! - ogłosił już po badaniach. Czy tak będzie, okaże się dopiero, gdy zostanie wybudzony po operacji, która odbyła się wczoraj rano.
Na uznanie zasługuje postawa gdańskiego klubu.
- Soenke może liczyć na naszą pomoc - zapewnia Maciej Polny, prezes Lotosu, z którym Petersen ma podpisany dwuletni kontrakt. - To grzeczny, zdolny chłopak - opowiada trener gdańszczan, Robert Sawina. - Nie tracę nadziei, że lekarze dokonają cudu... - dodaje.