Zeznała, że uciekła za namową poznanego przez Internet Mariana S. (52 l.) z Niemiec. Mężczyzna najprawdopodobniej interesował się nie nią, ale jej dwuipółmiesięczną córeczką, którą chciał wywieźć za granicę i tam oddać do adopcji.
Przestraszona kobieta nie tak wyobrażała sobie finał sprawy, która miała być przygodą jej życia i furtką do nowego, lepszego świata.
- Bardzo żałuję tego, co zrobiłam. On obiecywał mi wspólne szczęśliwe życie - szlochała Marta przed prokuratorem, u którego zjawiła się wraz z dyrektorem placówki opiekuńczo-wychowawczej, pełniącym rolę osoby powołanej do prawnej opieki nad Julką. Młodej matce grozi do 3 lat więzienia.
Prokurator rejonowy we Włodawie zabronił Marcie P. nie tylko opuszczać miejsce pobytu, lecz także kontaktować się z Marianem P.