Telefon należał do 25-letniego znajomka, tego który teraz czeka na koniec śledztwa, akt oskarżenia i wokandę. Gdy był jeszcze na wolności strasznie brutalnie potraktował kolegę. Ten na szczęście przeżył to brutalne traktowanie i mocno, bardzo mocno obity zdołał dotrzeć do komisariatu policji i wyjaśnić, co się stało. A z jego relacji złożonych policjantom to, do czego doszło, wyglądało mniej więcej tak... Napadł i okradł go go znajomy. Pobił go pałką teleskopową, ostrzelał paintballowym pistoletem i zmusił do wejścia do garażu.
W nim obwiązał go mocno zaciskającą się folią, jakby miał być paczką przygotowaną do wysyłki. Zabrał pobitemu telefon i kluczyki od auta. Oczywiście, jak to najczęściej bywa w takich przypadkach, „poradził” okradzionemu, żeby milczał i nie skarżył się komukolwiek, a tym bardziej policji. Napadnięty przestrzegał ostrzeżenia bandziora, do czasu, aż się nie uwolnił z uścisku folii. W półfinale zdarzenia policja zlokalizowała pałkarza i sąd osadził go w areszcie śledczym. W finale decydujące słowo będzie należało do sądu. Agresor raczej nie powinien liczyć na wyrok w zawieszeniu.